środa, 17 kwietnia 2024

Aborcja. Europa bez korzeni żąda krwi

Autor: Miguel Cuartero Samperi - Testa del serpente

11.04.2024

Po (samobójczym) posunięciu Macrona, to Europa obecnie domaga się „zmiany Artykułu III Karty Praw Podstawowych UE, który stwierdza, że «każdy ma prawo do autonomii w podejmowaniu decyzji dotyczących własnego ciała»”.

Jest to decyzja, która wywołuje oburzenie. Prosi o nią wysoce cywilizowana (civilissima) Europa, bastion zachodnich wartości, przykład „pierwszego świata”, rozwiniętego, mądrego, dojrzałego. Prosi o to kontynent, który dwukrotnie doświadczył dwóch wojen światowych w jednym (bardzo niedawnym) stuleciu i który dziś sam jest świadkiem (i podsyca) dwie kolejne wojny na swoim terytorium.
Ze strony katolików wiadomość ta z pewnością zasługuje na uwagę i refleksję. Społeczeństwo, które zapomina o świętości życia i odbiera godność rodzącemu się życiu, niewinnym istotom ludzkim, nie jest bezpiecznym miejscem do życia i zakładania rodziny.
Pomijając nonsensowne i idiotyczne żarty, które słyszeliśmy i słuchaliśmy przez lata, według których Kościół jest niebezpiecznym miejscem dla dzieci, należy z goryczą zauważyć, że Kościół jest obecnie jedynym bezpiecznym miejscem, w którym życie jest bronione od „momentu jego poczęcia aż do naturalnej śmierci”.
Zostało to powtórzone w ostatnich dniach w Deklaracji Dignitas infinita, która poza krytyką za słabe podejście teoretyczne, powtarza w bardzo ostrych słowach, że aborcja jest zbrodnią, która „woła o pomstę do Boga”.
W obliczu tak poważnej sytuacji bardziej niż kiedykolwiek potrzebna jest odwaga, by spojrzeć prawdzie w oczy i nazwać rzeczy po imieniu, bez ulegania wygodnym kompromisom czy pokusie samooszukiwania się. W tym względzie kategorycznie rozbrzmiewa nagana Proroka: «Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy ciemność przemieniają w światłość, a światłość w ciemność» (Iz 5,20) (DI 47).
Franciszek również kilkakrotnie wypowiadał się przeciwko aborcji w bardzo ostrych słowach, zbyt ostrych według niektórych obserwatorów („to jak wynajęcie zabójcy”). Należy jednak zadać sobie pytanie, czy Kościół zrobił wystarczająco dużo, aby zapobiec dryfowi, który obecnie określa jako niezwykle niebezpieczny.
Przez dziesięć lat Kościół głosił społeczną przyjaźń, powszechne braterstwo, globalny pacyfizm i integralną ekologię. W odpowiedzi Europa wykonuje gest parasola i żąda więcej aborcji. Coś poszło nie tak i trzeba to pilnie naprostować.
Tak wiele zainwestowano w tworzenie więzi przyjaźni ze światem, w budowanie mostów, w oferowanie wizerunku Kościoła jako przyjaciela, a nie matki, jako wspólnika, a nie nauczyciela, jako nowoczesnego i wrażliwego na nowości. Jednym słowem, "sympatycznego". Ale wszystko to pozostawiło Kościół i katolików pozbawionymi słowa autorytetu, pochodzącego od Boga, które czasami pali, ale pomaga wzrastać i leczyć.
Rzeczywiście, należy zauważyć, że w ostatnich latach toczyła się walka, nawet w samym Kościele, przeciwko tak kardynalnym koncepcjom, jak „zasady niepodlegające negocjacjom” i „chrześcijańskie korzenie Europy”. Te mocne i niewzruszone zasady i punkty, które Benedykt XVI wielokrotnie powtarzał i podkreślał, są obecnie uważane za drugorzędne, jako pozostałości po bitwie kulturowej, nie tyle przegranej, po prostu: bezużyteczne i szkodliwe.
Wymowne, że właśnie w tych dniach ukazała się książka zatytułowana „Mit chrześcijańskich korzeni Europy” (Einaudi). Autor (Sante Lesti) uważa chrześcijańskie korzenie Europy za „mit tożsamościowo-historyczny”, drogi Janowi Pawłowi II i Benedyktowi XVI oraz tym, którzy „twierdzą, że mówią nam nie tylko skąd pochodzimy, ale także kim jesteśmy, a przede wszystkim, kim nie możemy nie być”. Corriere z entuzjazmem poświęca mu dwie strony i umieszcza papieża Franciszka (kilof) w tytule. „Słabnący mit. Wizja papieża Franciszka na temat «chrześcijańskich korzeni»”, dumnie obwieszcza Paolo Mieli.
W wywiadzie dla Il Manifesto autor powiedział coś, co brzmi niepokojąco.
Trwa ponowna refleksja. Bez wątpienia zmieniły się priorytety, a walka o niezbywalne zasady nie jest już gwiazdą polarną. Zamiast tego przyjmowanie migrantów, solidarność społeczna i obrona środowiska zajmują znacznie więcej miejsca w przemówieniach papieża na temat Europy.
Jest to niepokojące z dwóch powodów: po pierwsze dlatego, że tak właśnie postrzegany jest dziś Kościół i obecny pontyfikat, w sensie zerwania z tożsamościową i nietolerancyjną przeszłością oraz w nowej postawie otwartości i słuchania, jeśli nie akceptacji, wymagań, wyborów, priorytetów i mód współczesnego społeczeństwa.
Drugim powodem, dla którego słowa te są niepokojące, jest to, że nie są one dalekie od prawdy. W Kościele „zmieniły się właściwości”. Dowodem na to są wypowiedzi biskupów, stanowiska Watykanu (lub ich brak), ale także milczenie i laissez faire, poprzez które pokazuje się bardziej ludzkie, bardziej sympatyczne i przyjazne oblicze. Dowodem na to jest pożądana rewizja projektu Dignitas infinita, która przywróciła porządek i różnorodność priorytetów (patrz DI, Prezentacja).
Słowa św. Augustyna zacytowane przez Benedykta XVI w niemieckim parlamencie federalnym w 2011 r. powracają dziś na pierwszy plan: „Zabierzcie prawo, a wtedy co odróżni państwo od wielkiej bandy rozbójników?” (De Civitate Dei).
Ratzinger pisał w 1987 r.: „Uznanie świętości ludzkiego życia i jego nienaruszalności bez wyjątku nie jest zatem małym problemem ani kwestią, którą można uznać za względną, ze względu na pluralizm opinii obecnych we współczesnym społeczeństwie". Żądanie tak wielu praw ze szkodą dla życia niewinnej istoty ludzkiej czyni człowieka „ślepym na prawo do życia drugiego człowieka”, stąd „każda legalizacja aborcji implikuje zatem ideę, że to siła jest podstawą prawa”. W ten sposób „same fundamenty autentycznej demokracji opartej na porządku sprawiedliwości zostają podważone”. W rzeczywistości, kontynuuje Ratzinger, „moralność zawsze żyje na piśmie w szerszym horyzoncie religijnym (...) poza tym środowiskiem staje się zaduszona i formalna, słabnie i umiera”.
Dlatego też Europa, która wyparła się swoich chrześcijańskich korzeni, jest Europą bez korzeni i bez przyszłości.

sobota, 13 stycznia 2024

Wartościowe cytaty (16)

Jan Twardowski, W niebie, w: Jan Twardowski, Ratunek dla dorosłego, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1983, s. 90.

W niebie

Trzeba minąć świętego Piotra z ciężkim kluczem
Agnieszkę z barankiem przy twarzy
Teresę co jeszcze kaszle bo marzła w klasztorze
trzeba przepychać się przez męczenników
co stanęli z krzyżem i utworzyli korek
obok skromnego bociana
obok Agaty co częstuje solą
obok świętego Franciszka z wilkiem
(zdejmuje mu kaganiec żeby mógł poziewać)
obok świętego Stanisława z zeszytem do polskiego 
i widzę wreszcie moją matkę
w nie spalonym domu
przyszywa guzik co się gubił stale

ile trzeba przejść nieba żeby ją odnaleźć

piątek, 27 maja 2022

Wartościowe cytaty (15)

Luigi Giussani, Śladami chrześcijańskiego doświadczenia, Wydawnictwo Michalineum, Warszawa/Struga-Kraków 1988, s. 7-9.

Po tylu doświadczeniach wspólnego życia z Jezusem, po tragedii Kalwarii i przejściu przez tajemnice Paschy, Apostołowie jeszcze zbyt mało rozumieli swego Mistrza. Oto na kilka godzin przed Jego wniebowstąpieniem, pytają, kiedy ustanowi nowe królestwo Izraela, zgodne z oczekiwaniami wszystkich, królestwo doczesne i polityczne!

„Zapytali Go zebrani: „Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?” (Dz 1,61).

Dlaczego jednak, pomimo że Go nie rozumieli, jednak szli za Nim? Byli przecież wśród nich tacy, którzy porzucili żonę, dzieci, dom, łódź i sieci, urzędy, handel.  Dlaczego trwali przy Nim?

Działo się tak dlatego, że Chrystus stał się dla ich uczuciowości wartością centralną.

Dlaczego?

Chrystus był jedynym Nauczycielem, którego słowa wyrażały całe ich ludzkie doświadczenie, zawierały w sobie poważnie potraktowane ich pragnienia, ujawniały to, co normalnie było nieuświadomionym, niejasnym oczekiwaniem. Tak więc ci, którzy dotychczas byli przekonani, że jedyną potrzebą ich życia jest chleb, teraz zaczynali rozumieć, że „nie samym chlebem żyje człowiek”. Chrystus był dla nich także bliźnim, w pełnym tego słowa znaczeniu, wychodzącym im naprzeciw, by pomóc, by wyjaśnić trudności, by uzdrowić nawet wtedy, gdy doświadczali fizycznej ułomności, by dobrym darem ubogacić duszę, odpowiedzieć na wymagania, być w pośrodku ich doświadczenia...

Jakie zaś były ich doświadczenia? Można powiedzieć, że uosobieniem ich pragnień i doświadczeń byli oni sami, właśnie tacy, jakimi byli w całej swej ludzkiej naturze.

Tak więc Chrystus przybywa właśnie tu, do moich ludzkich uwarunkowań, do kogoś oczekującego dopełnienia. To On połączył się ze mną, zaproponował siebie jako spełnienie mojego podstawowego pragnienia.

Dlatego, chcąc spotkać się z Chrystusem, przede wszystkim powinniśmy poważnie postawić problem realizacji naszego człowieczeństwa.

W tym celu należy najpierw otworzyć się na samych siebie, to znaczy dostrzec wyraźnie własne doświadczenie życiowe, ujrzeć z sympatią człowieka, którym jesteśmy. Mówiąc prościej – winniśmy rozważyć i zobaczyć siebie takimi jakimi jesteśmy naprawdę.

Rozważyć – to znaczy, potraktować poważnie wszystko to, czego doświadczamy – we wszystkich aspektach i w celu odkrycia wszystkich znaczeń.

Trzeba, jednakże zachować w tym dużą ostrożność, gdyż zbyt łatwo zdarza się nam wychodzić nie z naszego prawdziwego, całkowitego doświadczenia, nie z tego, co stanowi o jego tożsamości. W rzeczywistości bowiem często identyfikujemy doświadczenie z częściowymi wrażeniami i w ten sposób sprowadzamy je do wynaturzonego prymitywizmu. Często ma to miejsce właśnie w sferze uczuciowej, gdzie rządzą nami upodobania lub nierealne wyobrażenia o przyszłości.

Jeszcze częściej mylimy doświadczenie z uprzedzeniami lub schematami myślenia przyjmowanymi, często nieświadomie, od środowiska. Wówczas w miejsce otwarcia na przyszłość, w miejsce szczerego zainteresowania, poczucia zależności, których przecież wymaga życiowe doświadczenie. przedkładamy wartości i sugestie ograniczające i utrudniające jego rozwój. Mit „postępu naukowego, który kiedyś zaspokoi wszystkie nasze potrzeby”, jest jedną ze współczesnych form takich prymitywnych i fałszywych przekonań; nie uwzględnia on bowiem ani naszych prawdziwych potrzeb, ani nie jest w stanie je poprawnie zinterpretować; stroni od spojrzenia na życie ludzkie bez uprzedzeń i od akceptacji człowieka ze wszystkim, co go stanowi. Dlatego właśnie współczesna cywilizacja krąży ślepo między pozbawioną nadziei pychą a najciemniejszą rozpaczą.

sobota, 8 stycznia 2022

Wartościowe cytaty (14)

Ryszard Legutko, Antykaczyzm, Wydawnictwo M, Kraków 2013, s. 7-8.

«Odkrycie źródeł antykaczyzmu jest o tyle ważne, że rzuca światło na stan polskiej duszy. Tak silne emocje mogą się uzewnętrznić tylko wówczas, gdy wyrastają z potężnych źródeł wewnętrznych. Zidentyfikowanie tych źródeł jest być może najważniejszym zadaniem, jakie stoi przed każdym, kto chce zrozumieć dzisiejszą Polskę. W całej ponad dwudziestoletniej historii III RP nie było bowiem zjawiska politycznego o podobnej intensywności. Nie wywołali takiej reakcji komuniści, nie wywołał jej Jerzy Urban czy Wojciech Jaruzelski ani nikt inny o porównywalnym poziomie infamii. Z enuncjacji antykaczystowskich można wyciągnąć wniosek, że nie było w historii Polski ostatnich dekad podobnego zagrożenia wymagającego podobnych reakcji sprzeciwu. Nic podobnego się nie stało, gdy Jaruzelskiego wybrano na pierwszego prezydenta wyzwalającej się z komunizmu Polski ani gdy Kwaśniewski reprezentujący stary aparat komunistyczny został prezydentem, ani gdy wybory wygrywali dawni komuniści. Nie zareagowano, gdy Leszek Miller zakładał za pieniądze pożyczone w Moskwie swoją partię ani gdy prezydencki minister Kwaśniewskiego przy wdzięcznym rechocie tego ostatniego naigrawał się z Jana Pawła II, ani gdy Wałęsa wyczyniał bulwersujące rzeczy, posługując się służbami, i gdy niszczył obciążające go tajne dokumenty. Dopiero działalność Prawa i Sprawiedliwości uruchomiła masową reakcję sprzeciwu. Dla wielu to kaczyzm właśnie – nie zaś postkomunizm czy największe schorzenia III RP – wart jest tego szczerego i płynącego z najgłębszych rejonów świadomości politycznego gniewu, w którym nieuk i erudyta, pokątny pijaczek i artysta, telewizyjny przygłup i poczciwy inżynier połączyli się we wspólnych odczuciach i gestach, grymasach, znaczących prychnięciach, drwiących uśmieszkach, przekleństwach i nierzadkich atakach furiactwa».

sobota, 25 września 2021

Wartościowe cytaty (13)

Karolina Lanckorońska, Wspomnienia wojenne, Znak, Kraków 2011, s. 17.

«W nocy 22 IX 1939 armia sowiecka zajęła Lwów. Rano wyszłam na zakupy. W małych grupach kręcili się po ulicach żołnierze Armii Czerwonej, która już od paru godzin była w mieście. „Proletariat” palcem nie ruszył na jej powitanie. Sami bolszewicy bynajmniej nie wyglądali ani na radosnych, ani na dumnych zwycięzców. Widzieliśmy ludzi źle umundurowanych, o wyglądzie ziemistym, wyraźnie zaniepokojonych, prawie wystraszonych. Byli jakby ostrożni i ogromnie zdziwieni. Stawali długo przed wystawami, w których widniały resztki towarów. Dopiero po paru dniach zaczęli wchodzić do sklepów. Tam bywali nawet bardzo ożywieni. W mojej obecności oficer kupował grzechotkę. Przykładał ją do ucha towarzyszowi, a gdy grzechotała, podskakiwali obaj wśród okrzyków radości. Wreszcie ją nabyli i wyszli uszczęśliwieni. Osłupiały właściciel sklepu po chwili milczenia zwrócił się do mnie i zapytał bezradnie: „Jakże to będzie, proszę pani? Przecież to są oficerowie”».


wtorek, 3 listopada 2020

Wartościowe cytaty (12)

 Emile Rideau, Objawienie. Słowo Boże, PAX, Warszawa 1974, s. 33-34.

«Podobnie jest z działalnością artystyczną. Niewątpliwie odrywa się ona od poznania teoretycznego, jakby wiedząc o jego niewystarczalności. Kusi się o inny sposób przybliżenia tajemnicy rzeczywistości, wyjaśnionej przez myśl w sposób iluzoryczny. Wynajduje rozliczne zabiegi, by zbliżyć się do świata niewidzialnego i uchwycić jego przekaz czy sens. Nie wyrzekając się świata wrażeń zmysłowych, a nawet odnajdując właściwą jego wartość, wyznacza w nim lub wciela weń – za pomocą niezliczonych sugestii – doskonałość piękna. Przeczuta przez poznanie i wiedzę nowa forma tego, co transcendentne, dokonuje wobec człowieka swej tajemniczej epifanii; jest to nagłe wtargnięcie, naznaczone przez sacrum. Choć poezja nie może jeszcze sama przez się nazwać niewidzialnego, istotna jej rola na ludzkiej drodze wzwyż polega na budzeniu w człowieku pewnego zmysłu, poczucia tego, co niewidzialne; polega ona na dalszym jeszcze niż w nauce – a nawet dalszym niż w filozofii – przekroczeniu pozorów. Jakże można nie pomyśleć i tu także o łaskawym „objawieniu się” Absolutu , który wychodzi ku człowiekowi, by dokonać jakiejś pracy wychowawczej! A technika artystyczna jest jedynie skromnym środkiem, który ma niejako oswoić artystę. W chwilach szczerości twórca powinien uznać, że nawiedza go pewien dar, który od niego nie zależy. Dlatego to twórczość artystyczna i jej dzieło mają charakter religijny».


piątek, 14 sierpnia 2020

Letnia wędrówka z Tuchowa do... Tuchowa

Wczoraj wyruszyłem w bardzo długi spacer; swego rodzaju "koło": z Tuchowa do Tuchowa. Większość trasy w samotności, bardzo mało ludzi na szlakach. Wspaniały czas!


wtorek, 11 sierpnia 2020

Obyczaj

Nie tak dawno, skomentowałem pewien post na fb. Temat dotyczył zmian jakie zachodzą w sferze obyczajów - między innymi tego, czego w tych dniach jesteśmy świadkami. Czy jest jeszcze szansa, że powróci obyczaj, kanon? 

Mimo wszystko nadal wierzę, że musi nastąpić wyhamowanie tego zabójczego (i samobójczego zarazem) pędu w którym bierze udział tzw. współczesny człowiek. Liczyłem trochę na tę pandemię, że ona "wyzeruje" naleciałości nagromadzone przez ostatnie dziesięciolecia, które wykoślawiły życie społeczne, polityczne, kulturalne. Jednak, jak na razie, nie widać na to perspektyw. Co się musi stać? Oby nie wojna. A może po prostu człowiek w pewnym momencie już nie będzie w stanie iść  na przekór sobie, może po prostu się zmęczy, może oceni, że świat budowany na kontestacji fundamentów staje się niemożliwy, aby w nim żyć? To jest właśnie jeden z ważniejszych dzisiaj argumentów za wiarygodnością chrześcijaństwa, który ma szansę dotrzeć do ludzi uczciwie, bez uprzedzeń, poszukujących prawdy: zobacz, ludzie, rodziny, społeczności, porządki polityczne - gdy są budowane na tym, co nazywamy dekalogiem czy też prawem naturalnym - to tam żyje się jakoś lepiej, bezpieczniej, godniej. A tam, gdzie się od tego odchodzi, stopniowo zaczynają ton nadawać rozmaite "izmy", najczęściej na krótką metę i ze szkodą dla człowieka.

Oczami wyobraźni widzę jakiegoś zapalonego propagatora "izmów" który, dotarłszy do granic absurdu, zdejmuje swoje "izmowe" odznaki i ubrania i puka do drzwi swojej babci - symbolu świata, który kontestował - mówiąc: daj mi jeść. 


środa, 15 lipca 2020

Wartościowe cytaty (11)

Bella V. Dodd, Szkoła ciemności, Wydawnictwo AA, Kraków 2020, s. 284.

«Antyklerykalizm, od lat będący częścią mojego myślenia, osłabł we mnie zupełnie, kiedy patrzyłam na światła zapalane każdego poranka wokół ołtarza Matki Bożej z Guadalupe; a kiedy świeczki były już zapalone i widziałam księdza sprawującego Najświętszą Ofiarę, czułam nieuchronne przyciąganie do balasek ołtarza, ale wciąż tkwiłam w ciemności u końca nawy jako widz. Mówiłam sobie, że nie jestem jeszcze gotowa. I bałam się dramatycznych gestów. Ale w miarę upływu dni czułam, że opuszcza mnie napięcie i wypełnia mnie wewnętrzny spokój».

wtorek, 14 lipca 2020

Wartościowe cytaty (10)

Bella V. Dodd, Szkoła ciemności, Wydawnictwo AA, Kraków 2020, s. 277-278.

«Kościół był zatłoczony. Wszystkie miejsca zajęte. Prawie nie było gdzie stać – ludzie szczelnie wypełnili nawy. Stałam tak w tłoku, w połowie drogi między ołtarzem a chórem. Zaczęła się Msza. Z chóru popłynęły kolędy. Trzej księża w białych ornatach sprawowali starożytny rytuał. Dzwon zadzwonił trzy razy, ludzie padli na kolana w uwielbieniu. Patrzyłam na twarze pogrążone w łagodnym świetle, nabożne i pełne wdzięczności. Zrozumiałam, że to właśnie tu, wokół mnie były te masy, których tak długo szukałam; które chciałam kochać i pomagać im. Tu było to, czego na próżno szukałam w Partii Komunistycznej: prawdziwe braterstwo wszystkich ludzi. Tu byli mężczyźni i kobiety wszystkich ras i pozycji społecznych, w różnym wieku, połączeni miłością Boga. Tutaj braterstwo ludzi nabierało znaczenia. Modliłam się. – Boże, pomóż mi – powtarzałam w kółko. Tej nocy, po Pasterce, długo jeszcze spacerowałam ulicami Nowego Jorku, zanim wróciłam do mojego  pokoiku. Nie zauważałam mijających mnie ludzi. Byłam tak samo sama, jak już od dawna. Ale tlił się we mnie ciepły płomyczek nadziei. Wiedziałam, że prowadzona przez Gwiazdę coraz bardziej zbliżam się do domu».

poniedziałek, 13 lipca 2020

Wartościowe cytaty (9)

Bella V. Dodd, Szkoła ciemności, Wydawnictwo AA, Kraków 2020, s. 277.

«Autobus pełen był gwarzących radośnie ludzi. Siedziałam między nimi samotna, z głową opartą o szybę, patrząc jak uciekają w tył szare ulice. W wielu z tych zakątków przeprowadzałam kampanie. Chodziłam tymi ulicami przez długie miesiące wypełnione działaniami pozbawionymi znaczenia, marnotrawiąc najlepsze lata w udawanej walce. „Tak wiele zmarnowanych lat” – myślałam – „tak samo szarych, jak te ulice”».

poniedziałek, 6 lipca 2020

Wartościowe cytaty (8)

Bella V. Dodd, Szkoła ciemności, Wydawnictwo AA, Kraków 2020, s. 275-276.

«Kiedy przyjechałam, było zimno, ale szybko o tym zapomniałam, rozgrzana ciepłem ich gościnności. Ogrzali moje zmarznięte dłonie i posadzili w jedynym wygodnym krześle, a Clo podała skromną kolację. Jim odmówił modlitwę dziękczynną przed jedzeniem, jak to zawsze robił u nas w domu. Rozmawialiśmy o Świętach, a kiedy ich słuchałam, zrozumiałam, dlaczego nie dotknęło ich zgorzknienie. Cieszyli się tym, co mieli. Byli radośni i pełni życia, a przede wszystkim mieli w sobie jakąś głęboką duchowość, która przemieniała ich biedny pokoik w wyspę harmonii. Odnaleźli duchowy spokój w odrapanym budynku na złowrogo wyglądającej ulicy z podwórkami zawalonymi śmieciem i potłuczonym szkłem».

niedziela, 5 lipca 2020

Wartościowe cytaty (7)

Bella V. Dodd, Szkoła ciemności, Wydawnictwo AA, Kraków 2020, s. 274.

«Odrzucając mądrość i prawdę, które Kościół zachował i z których korzysta w budowaniu harmonii i ładu nakazanego przez Chrystusa, dałam się znieść prądowi na nieznane morza, bez kompasu. Ja i mnie podobni z ulgą chwytaliśmy się fałszywej pewności, jaką oferują materialiści, i akceptowaliśmy ich program tym łatwiej, że wzbogacono go o apel o „poświęcenie dla braci”. Nauczyłam się już jednak, że takie frazesy jak „braterstwo ludzi” są puste i pozbawione znaczenia, jeśli nie opierają się na solidnej wierze w ojcostwo Boga».

sobota, 4 lipca 2020

Wartościowe cytaty (6)

Bella V. Dodd, Szkoła ciemności, Wydawnictwo AA, Kraków 2020, s. 158-159.

«Matka zmarła w moich ramionach pewnej nocy kilka tygodni później. Śmierć nadała jej twarzy piękny wygląd. Kiedy stałam przy jej ciele, nagle zobaczyłam ją w jej wielkim, białym swetrze, z bochenkami chleba w rękach, kroczącą przez pola w Pilgrim’s Rest. Dokoła niej latały dzikie ptaki, które wiedziały, że przyszła je nakarmić. Zawsze pomagała ptakom, zwierzętom, dzieciom i dorosłym. Odtąd bardzo mi jej brakowało. […] Niekiedy, leżąc, zastanawiałam się, jak długą przebyłam drogę do takiej samotności. Jak daleko za sobą zostawiłam pokój w otoczeniu kasztanowców, w domu, w którym byli matka i ojciec, a także dzieci z naszej rodziny, gdzie planowałam swoją przyszłość».